Zapewne po to by ją pocałować. Tak, w końcu zebrał się na
odwagę, nie chciał już dłużej ukrywać swoich uczuć w stosunku do niej albo
zrażać ją kolejnymi uwagami, których pierwotne założenie wcale nie było
sarkastyczne ani obraźliwe. Był zazdrosny. Nie chciał oszukiwać samego siebie.
Gdy dzieliły ich dosłownie centymetry blondynka odsunęła się od niego a jej
wzrok podążył za przeciskającą się przez tłum w kierunku wyjścia Silvią. Może
chciała tylko odetchnąć świeżym powietrzem, a może w ogóle wyjść? I to bez
pożegnania… Claudia nie była w stanie tego określić, coś kazało jej iść za nią.
Uniosła głowę by móc spojrzeć prosto w pełne zrozumienia brązowe oczy Mesuta.
Odsunął się od niej a ona wydusiła z siebie krótkie, niezręczne „przepraszam”
na co kąciki ust Ozila nieco się uniosły tworząc tym samym zalążek uśmiechu.
Cholera nie, nie odepchnęła go, po prostu musi najpierw sprawdzić co z Silvią a
potem…
Chwycił jej dłoń, była taka delikatna i znacznie mniejsza
niż jego. Ścisnął ją jakby chciał tym drobnym gestem dodać jej otuchy. Nie chciał by znowu mu się wymknęła. Poszedł
razem z nią a ona mu na to pozwoliła.
– Silvia, zaczekaj! – Młoda Gomezówna starała się
przekrzyczeć muzykę ale jej przyjaciółka nie zareagowała.
Natknęli się na Meichel przed klubem. Brunetka drżącymi
rękoma wyjmowała papierosa z paczki.
– Macie ogień? – Wyrzuciła z siebie obojętnie.
– Silvia, przecież ty nie palisz! – Claudia właściwie
wyrwała jej papierosa z ręki a potem cisnęła nim do kosza. – Zamierzasz karmić
raka? Może jeśli już koniecznie musisz mieć jakieś zwierzątko to powinnaś
pomyśleć o kupieniu sobie kota? – Rzuciła ironicznie a potem posłała jej spojrzenie
w stylu „czy coś się stało?” Mesut wrócił do środka by mogły spokojnie
porozmawiać.
– Nic, po prostu wyobrażam sobie Bóg wie co. – Westchnęła. –
Tylko popsułam ci wieczór.. –
– Nie przesadzaj, chodź na tort. Mam nadzieję, że nie będzie
pojedynczych świeczek w przeciwnym razie biorąc pod uwagę ich ilość już możemy
czuć się oślepione. – Rzuciła wesoło po czym objęła przyjaciółkę ramieniem i
wróciły do klubu.
Chwycił ją za łokieć i poprowadził w kierunku mniej
zatłoczonej części lokalu.
– Czy mogłabyś się od niego odczepić? – Warknął – Nie
widzisz, że jest zajęty? Dobrze ci radzę, lepiej od razu zakwalifikuj go do grupki
tych mężczyzn z etykietkami „niedostępny”! –
„Jeszcze zobaczymy” Pomyślała i się roześmiała. I to tak
bezczelnie. Była już mocno wstawiona dlatego nie był pewien czy sens jego słów
całkowicie do niej dotarł.
– Dobrze, tato. – Zachwiała się i wpadła wprost w jego
ramiona akurat wtedy gdy Claudia i Silvia weszły do środka.
Jakiś czas po północy przyszedł czas na tort urodzinowy
Mesuta. Potem już chyba nikt nie byłby w stanie go zjeść. Impreza już mocno się
rozkręciła. Kiedy zobaczyła zapaloną świeczkę w postaci dwóch cyfr aż się
zdziwiła, że mimo tak wysokiego stężenia alkoholu w wydychanym powietrzu przy
zapalaniu nic nie wybuchło ani się nie zapaliło. Fakt, faktem nikt nie wylewał
za kołnierz a szczególnie Ramos i Ronaldo którzy przyjechali z Madrytu na
urodziny przyjaciela. To właśnie owa dwójka nakręcała całą imprezę a raczej
mobilizowała do działania wszystkich gości słynnym „no z nami się nie
napijesz?” dlatego wszyscy z trudem trzymało się na nogach. Taki urok imprez
można by rzec.
– No już, zdmuchnijże tą świeczkę bo mnie w oczy razi. –
Marudził autentycznie zasłaniający oczy ręką, opierający się o Muellera i tym samym zachowujący jako taką równowagę
Hummels.
– I koniecznie pomyśl życzenie! – Dorzucił Casillas a
Schweinsteiger zauważył, że Ozil wpatruje się prosto w stojącą obok niego
Claudię. A może mu się tylko wydawało?
Mesut zdmuchnął świeczkę a ci, którzy byli jeszcze w stanie zaczęli bić
brawo.
– A teraz idziemy na jednego! – Zawył Ronaldo triumfalnie
wymachując talerzem z kawałkiem tortu po czym zagarnął Ramosa i usiedli przy
stoliku. Hummels przyszedł właśnie dolać kolegom ale oni już spali… z twarzą w
torcie.
Mesut wymierzył widelczyk z kawałkiem tortu w stronę Claudii
ale ta tylko pokręciła głową.
– No mojego tortu nie spróbujesz? –
To były ostatnie słowa jakie pamięta bo po południu obudziła
się już w objęciach Schweinsteigera.
Serdecznie zapraszam na nowe rozdziały na http://ski-not-alone.blogspot.com/ oraz na http://zabraklo-szczescia.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)
O błagam... Imprezy z piłkarzami to chyba nie jest najmądrzejsze rozwiązanie ;P Mesut jest uroczy, nie można mu tego odmówić, ale fkatycznie ma przy okazji niewyparzony. No i ja się pytam, czemu ona nic po tym torcie nie pamięta? Ozil, przyznaj się, czegoś jej do tego dosypał?
OdpowiedzUsuńImprezy z Królewskimi chyba nigdy nie kończą się dobrze;D
OdpowiedzUsuńZaczęła na torcie z Mesutem a skończyła w ramionach Schweinsteigera, ciekawie, nie powiem;D Świetny rozdział:)
Jeśli masz ochotę to na http://milosne-opowiastki.blogspot.com/ jest nowość :)
OdpowiedzUsuńDwójeczka na http://el-amor-jugadors.blogspot.com :)
OdpowiedzUsuńhttp://freedoomcry.blogspot.com/ nowy rozdział. Zapraszam :- P
OdpowiedzUsuńTrzeci rozdział http://el-amor-jugadors.blogspot.com :)
OdpowiedzUsuńhttp://spain-summer-love.blog.pl/ - zapraszam na nowy ;)
OdpowiedzUsuńNa http://zabraklo-szczescia.blogspot.com/ pojawił się nowy rozdział, na który serdecznie zapraszam :)
OdpowiedzUsuńZa Ikera i Mesuciątko masz u mnie, kibica Realu, punkty dodatnie w dużych ilościach! Za Schweiniego też, bo go lubię :D
OdpowiedzUsuńZapraszam na dwojkę na deutsch-herz.blogspot.com
Boziu no. co ja piszę? Zamiast linka do siebie, dałam linka do ciebie :D Oczywiście, że zapraszam na dwójkę na http://bluecuracaao.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńCzwóreczka na http://el-amor-jugadors.blogspot.com :)
OdpowiedzUsuńCiekawy rozdział. Nie mogę się doczekać jak dalej potoczą się losy bohaterów :)
OdpowiedzUsuńZapraszam: http://my-hard-love.blogspot.com/