Pół roku później.
Jeszcze przed rozpoczęciem nowego sezonu Mesut wyjechał do
Madrytu uprzednio kłócąc się z Claudią. Przecież było już tak dobrze, o co
poszło tym razem?
Może o to, że chciał aby pojechała z nim i tam rozpoczęli
nowe życie, już oficialnie razem?
Ale ona nie
mogła wyjechać tym bardziej, że Mario w ostatnim czasie nie był – i co gorsza
nadal nie jest! – szczery w stosunku do Silvii. Głupia sądziła, że uda jej się wpłynąć na decyzje brata.
Ozil jak zwykle uniósł się honorem porównując ją do
swojej matki, która tylko go ograniczała. Nie rozumiał decyzji Gomezówny. Chciał ją mieć przy sobie już na zawsze, ale z kariery w Realu nie mógł zrezygnować. To była dla niego szansa.
Może dlatego, że któregoś dnia prawie nieprzytomnego z bólu Bastiana
zniesiono z boiska ponieważ nabawił się ciężkiej kontuzji a ona nie mogła
go przecież tak zostawić.. Samego. Już drugi raz. Ze względu na to, co ich
kiedyś łączyło.
Może dlatego, że Madryt kojarzył jej się z ucieczką przed
problemami a ona tym razem nie chciała uciekać?
Kto może to wiedzieć?
Po wyjściu ze szpitala – niestety nie tyle o własnych siłach co
przy pomocy kul – Schweinsteiger stał się dla Claudii jeszcze większym
oparciem. Wyjaśniła mu, dlaczego tak naprawdę wyjechała dodając, że
studia to była tylko wymówka. A on, jak to Bastian, przyjął to ze
stwierdzeniem, że liczy się tylko to, co jest teraz.
Claudia była pewna, że go kocha, ale być może nie tak mocno
jak on na to zasługuje.
Ale miłość przychodzi z czasem… i może właśnie dlatego
zgodziła się za niego wyjść.
– Nie przejmuj się, Mesut w końcu zrozumie i
wróci. – Manuel otoczył Claudię ramieniem i pocałował w skroń. Blondynka
przechyliła głowę na tyle, by móc na niego spojrzeć. Duże niebieskie oczy
wpatrywały w nią z wyczekiwaniem.
– Chodzi o to, że… Ja nie chcę, żeby On wracał. –
Wyszeptała. I w tej chwili ona naprawdę w to wierzyła. Wierzyła, że ułoży sobie
życie bez Niego, że wreszcie o Nim zapomni.
Ricardo Kaká właściwie nigdy nie słynął ze swojej
spostrzegawczości, ale nawet on zauważył, że z Mesutem już od dłuższego czasu
jest coś nie tak. Notorycznie się wyłączał. Ponownie trącił go w ramię, ale ten
nawet nie drgnął. Jak widać znowu go nie było, znowu myślami był w Niemczech.
Tak, na pewno w Niemczech.
– Myślisz o niej. – Raczej
stwierdził niż zapytał.
– Nie wiem o kogo ci kurwa
chodzi. – Kaká po dłuższej chwili
doczekał się odpowiedzi.
– Jasne. – Prychnął. –
Przecież nie jestem ślepy. – Mesut posłał mu kpiące spojrzenie. Co do tego to
on miał jednak wątpliwości biorąc pod uwagę to, jak Ricardo ostatnimi czasy „odbierał”
jego podania. – Nie zapominaj, że możesz mieć każdą. – Dodał po chwili i
mrugnął porozumiewawczo. – Zamierzasz żyć w celibacie? Jesteś wolny, młody,
przystojny.. Użalanie się nad sobą to największy błąd jaki możesz w tej
sytuacji popełnić. –
– Największy błąd w
moim życiu? - Mruknął Mesut w odpowiedzi. – Zakochałem się. I powiem ci, że to największe gówno, w jakie do tej pory się
wpakowałem. –
_______________________________________
dość niespodziewany koniec sezonu pierwszego można by rzec. niewykluczone, że blog będzie kiedyś kontynuowany. może właśnie z perspektywy Silvii Meichel? może znowu Claudii? a może dwóch tych bohaterek jednocześnie? zobaczymy. dziękuję za wszystkie komentarze, to było naprawdę motywujące. ;>
teraz można mnie znaleźć na te-quiero-para-siempre.blogspot.com gdzie serdecznie zapraszam. ;>